Czas na drugą część wpisu o tym jak dojść do treningów idealnych, czyli jak zaplanować swoje fit życie, aby nie zwariować.
Zaplanuj sobie trening
Jakiś czas temu pojawił się u mnie problem z motywacja. Szłam na siłownię z założeniami – „dzisiaj ćwiczę nogi – robię X przysiadów, wypady, tralala…”, a po steperze, które czasami robię na rozgrzewkę, mocno modyfikowałam plan. Z reguły wypadały rzeczy, których nie lubię.
Pomocna okazała się kartka i coś do pisania, a z czasem planer który stworzyłam na własny użytek. Planer dzienny znajdziesz tutaj.
Dodatkowo pomocne może być planowanie treningów, czyli kiedy ćwiczymy za pomocą kalendarza, który mamy w telefonie.
2. Słuchaj swojego organizmu
Niektórzy twierdza, że jestem hardcorem, inni patrzą jakbym była chora. Ale pieczenie mięśni mnie nakręca. Szalejące endorfiny dają ostrego kopa. Jednak do czasu. Gdy zaczyna mnie coś boleć. Kolano, łokieć, bark, zwalniam. Czasami zatrzymuje się. Ból może oznaczać wiele rzeczy, ale bardzo często jest związane ze złym wykonywaniem ćwiczeń, które często pojawia się gdy jesteśmy zmęczeni.
Przyznam się bez bicia, gdy pod koniec treningu robię pompki, często puszczam brzuch, co powoduje pogłębienie lordozy odcinka lędźwiowego kręgosłupa i może wywoływać ból. Co wtedy robię? ODPUSZCZAM. Kolejna pompka nie wpłynie na moja siłę, wytrzymałość. A kontuzja kręgosłupa, odetnie od treningów na długi czas. Dlatego warto słuchać swojego organizmu i gdy czujemy że cos jest nie tak, zwolnić. Poprawić pozycję. Jeżeli to nie pomaga, zwrócić się o pomoc do trenera lub fizjoterapeuty.
3. Regeneracja to podstawa rozwoju
Jak już zaczniesz trenować więcej, 3-4 razy w tygodniu, a później nawet 5-6, nie zapominaj o odpoczynku. Twój organizm potrzebuje tego czasu, abyś mogła na następnym treningu robić lepiej, więcej, a także uniknąć kontuzji.
4. Nie poddawaj się
Wiem, są dni kiedy nam się BARDZO nie chce. Kiedy nie ma siły, żeby się zebrać i zrobić trening. Ja na takie dni mam dwa sprawdzone sposoby, które w połączeniu na mnie super działają. Po pierwsze wybieram swój ulubiony trening. W moim przypadku będzie to trening nóg z gumami (pompkom i burpeesom mówię wtedy zdecydowane NIE). Po drugie odkopuje w pamięci to uczucie, które towarzyszmy mi po treningu. Ten banan, który przykleja się do twarzy i nie chce zejść (no i dobrze). Wyposażona w zestaw = super trening + wspominania, ruszam. I wiecie co, zawsze jest mi lepiej.
5. Wciągnij w bycie fit rodzinę
Zmiany często powodują opór, dlatego małymi kroczkami zacznij przemycać fit potrawy na niedzielny obiad. Zabierz dzieci na wycieczkę rowerową, o ile wcześniej tego nie robiłaś. Pokaż, że zdrowy tryb życia jest ciekawy. Nie mów do dzieci językiem korzyści – że jak będą jedli owoce, będą zdrowsi. Niestety nie zrozumieją. Pokazuj różne możliwości, różne dyscypliny. Najlepiej wyślij na kilka próbnych zajęć, na różne dyscypliny, a później pozwól dziecku wybrać najfajniejsze dla niego. Nic na siłę.
6. Jeżeli nie masz czas…
Jeżeli plan dnia Ci się zawalił i nie dasz rady poćwiczyć, zmień windę na schody. Samochód na rower, a ostatni etap podróży autobusem zamień na spacer.
7. Bądź dla siebie wyrozumiała
Nie pójdziesz na trening. Zaliczysz cheat meal. Trudno. Świat się nie zawali, o ile jest to odstępstwo od reguły.
8. Gotuj na zaś
Gotowanie codziennie to zmora wielu. Powiem szczerze sama tego nie lubię, dlatego gotuję na dwa a czasami trzy dni do przodu. Jeżeli nadal nie możesz znaleźć czasu na gotowanie, może skorzystaj z diety pudełkowej. Oczywiście najpierw sprawdź opinie o niej.
Pamietaj, że każdej z nas doba trwa tyle samo. To od nas zależy jak ją zagospodarujemy i znajdziemy czas dla siebie, dla naszego zdrowia.
Aktywność fizyczna powinna być nawykiem, który podobnie jak mycie rąk czy ubieranie się rano, jest w naszym życiu na stałe i nie kwestionuje się tego. Jeżeli nadal nie wiesz jak zaplanować swoje fit życie, pisz do mnie.
Pierwszą część artykułu znajdziesz tutaj.