Ostatni rok, to rok wielkich przemian. Ja jako trener. Nowy projekt skierowany do trenerów personalnych i siostrzany projekt dla firm. I powiem szczerze nie udałoby mi się to, gdyby nie magiczna książka, którą kupiłam w wakacje. Był to jak na razie jedyny poradnik, jaki w życiu przeczytałam. Ale mogę śmiało powiedzieć, że odmienił moje życie. „Jak zostać panią swojego czasu. Zarządzanie czasem dla kobiet.” To znakomita lektura, która porządkuje nieuporządkowane w sposób nienachalny, czasami wręcz oczywisty, ale najważniejsze dla mnie „na dłużej”. Jakby był projekt, aby zastąpić tą książką, jakąś lekturę szkolną, jestem ZA.
Ale wróćmy do meritum. Niezmiernie mi miło, że udało mi się namówić Olę Budzyńską do udzielenia mi odpowiedzi na moje pytania. Oto wywiad:
1.Czy uprawiasz jakiś sport regularnie? Jeżeli tak, to od jak dawna?
Hmm, to trudne pytanie, a skoro trudne, to odpowiedź chyba powinna brzmieć „nie”. No więc – nie, nie uprawiam sportu regularnie, ale od zawsze się ruszam i jestem aktywną osobą. Zawsze dużo chodziłam, jeździłam na rowerze, chodziłam po górach, kiedyś się wspinałam. Robię to odkąd pamiętam, bo mój tata zawsze mnie do tego zachęcał, a potem spotkałam męża, który jest sportowym świrem, więc trochę nie mam wyboru 🙂
2.Jaka jest Twoja historia związana ze sportem? Kto Ci pokazał, że aktywność fizyczna jest fajna? Jakie rodzaje aktywności fizycznych „zaliczyłaś”?
Najpierw pokazywał mi to tata, który zawsze od wylegiwania się wolał jeździć na różne wycieczki. Pierwsze wycieczki w góry zaliczałam właśnie z rodzicami. A już w szkole średniej spotkałam swojego obecnego męża i on po kolei zaczął mnie wciągać w wiele dyscyplin sportowych. Najpierw była wspinaczka skałkowa – przez wiele, wiele lat się wspinaliśmy, zresztą do tej pory to robimy, tylko już bardziej rekreacyjnie. Z mężem też odkryłam góry – najpierw Polskie, a później Pireneje, Dolomity, Himalaje itp. Przez jakiś czas biegałam, później ukochałam sobie nordic walking a obecnie mam świra na kolarstwo, czyli jazdę na rowerze szosowym. Aha – no i regularnie ćwiczę jogę, tylko tak baaardzo amatorsko i spokojnie.
3.Co Cię motywuje do trenowania?
To, że jestem zdrowa, wysportowana i mam większe szanse na dłuższe i szczęśliwe życie. Serio – widząc jak osoby 50 letnie „kapcanieją” mam wielką nadzieję, że przez sport u mnie się tak nie stanie, tym bardziej, że w naszej rodzicie sport to trochę sposób na życie, bo na przykład pod niego są dostosowane nasze wyjazdy wakacyjne. Na majówkę jedziemy do Toskanii całą rodziną i wszyscy będziemy tam jeździć na rowerze. Na wakacje w miesiącach letnich również wybieramy takie miejsca, żebyśmy mogli je spędzić aktywnie i nie mam przez to na myśli spacerów po plaży, ale właśnie uprawianie sportu
4.Dlaczego warto być aktywnym, nie tylko od święta?
Bo jak się jest aktywnym tylko od święta, to się ma tylko zakwasy i nic więcej 🙂
5.Czy miałaś dłuższe przerwy w treningach (ponad 3 miesięczne)?
Tak. Najdłuższy miałam całkiem niedawno, gdy strzelił mi kręgosłup, bo przesadziłam z rozciąganiem kosztem wzmacniania całego ciała. Teraz muszę dużo uważniej ćwiczyć, żeby zwracać na to uwagę.
6. Co Cię motywowało do powrotów?
Moja przyjaciółka, która podobnie jak ja, raz ćwiczy, a raz odpuszcza. Wspólnie stawiamy przed sobą wyzwania
7. Jak planujesz swoje treningi tzn. fakt kiedy będą oraz ich przebieg?
Planowanie treningów to chyba jednak za dużo powiedziane. Bardziej bym powiedziała: planowanie aktywności 🙂 Nie mam żadnych aktywności, które wiążą się z konkretnym dniem i godziną więc jestem bardzo elastyczna. Czasem ćwiczę rano, bo mam ochotę, a czasem wieczorem, bo dopiero wtedy mam czas. Generalnie staram się patrzeć na całość z perspektywy tygodnia, żeby się w niedzielę nie okazało, że nie miałam czasu poćwiczyć ani razu.
8. Co poradzisz kobietom, które mówią „nie mam czas na ćwiczenia”?
Spytałabym czy chcą ten czas znaleźć. Jeśli tak – trzeba dokonać analizy i zobaczyć gdzie są puste przebiegi i z czego mogą zrezygnować (serial, Internet, media społecznościowe), gdzie mogą połączyć różne aktywności (dojazd do pracy na rowerze), a gdzie potrzebują wsparcia innych osób („kochanie dzisiaj Ty usypiasz dzieci, bo ja idę na rower”)
9.Czy bycie aktywną fizycznie pomaga w biznesie? Jeżeli tak, to dlaczego.
Bycie aktywną po prostu pomaga w życiu, a więc w biznesie również.
Pokazuje, że nic nie da się osiągnąć od razu i wszystko wymaga pracy. Pokazuje, że błędy, wpadki i porażki są normalne i są sumą doświadczeń, z których składa się cel.
Aktywność fizyczna buduje samodyscyplinę, bo żaden sportowiec nie doszedłby do niczego, gdyby opierał się tylko i wyłącznie na motywacji.
No i pokazuje, że można. Za każdym razem, gdy wjadę swoim rowerem na górę, dyszę jak ryba bez wody i serce mi wali jak szalone, myślę sobie: „można – można. Skoro tu dałam radę wjechać, to wszystko dam radę zrobić.”
Dziękuję ślicznie Oli za udzielenie wywiadu. Panią Swojego Czasu znajdziecie na Facebooku
Już niedługo kolejna odsłona cyklu. Zapraszam serdecznie.